4.8.15

Pójdę w stronę gór, może znajdę jakieś miasto?

     Po cichu liczyłaś na to, że znajdziesz jakieś miasto. W tym celu udałaś się w stronę gór. Wiedziałaś, że podróż nie będzie ani łatwa, ani przyjemna. Nie przejmowałaś się tym jednak. Lubiłaś wyzwania. 
     Na niebie zebrały się ciemne chmury. Miałaś nadzieję, że nie zacznie padać, zanim nie znajdziesz jakiegoś miejsca, w którym mogłabyś przeczekać deszcz. 
Przyspieszyłaś kroku, nic nie wskazywało na to, że znajdziesz jakąkolwiek osadę. Wszędzie tylko łąki, pola, znowu łąki. 
     Dzień powoli się kończy, a miasta jak nie było, tak nie ma. Wszystko wskazywało na to, że będziesz musiała przespać się w trawie. Zdjęłaś ukochaną, rozpinaną bluzę i położyłaś na trawie. Przynajmniej nie będzie ci zimno, pomyślałaś, kładąc się. Leżałaś tak jeszcze jakiś czas, wiercąc się niespokojnie. W pewnym momencie przewróciłaś się na plecy i spojrzałaś w gwiazdy. 
     Przed oczami przeleciały ci chwile z rodzicami. Te trudne, ale również i szczęśliwe wspomnienia wywołały uśmiech na twojej twarzy. Chwilę później już smacznie spałaś.
.
.
.

     Ze spokojnego snu wyrwał cię tętent kopyt. Szybko podniosłaś się z ziemi i przysłaniając ręką oczy, dostrzegłaś nadjeżdżający powóz. Uradowana podniosłaś bluzę i zaczęłaś machać rękami w stronę powozu. Woźnica zauważył cię i zatrzymał konie. Po krótkiej wymianie zdań mężczyzna zgodził się podwieźć cię do miasta, które, jak się okazało, było oddalone od miejsca, w którym się znajdowałaś o około 5 km. Podróż upłynęła w ciszy. 
     Wreszcie wjechaliście do miasta. Twoją uwagę niemal natychmiast przykuła różnica pomiędzy miastem, w którym mieszkałaś a tym tutaj. Wszystko było takie... starsze. Ale to nie to najbardziej rzucało się w oczy. Wszędzie było czuć taką miłą, rodzinną atmosferę. Zupełnie jakby w tym miejscu każdy znał się z każdym. 
     Gdy powóz się zatrzymał podziękowałaś grzecznie za podwózkę i ruszyłaś przed siebie. Po drodze mijałaś różne stragany, karczmy, a w dalszej części domki. Zastanawiałaś się co teraz zrobisz. Pochłonięta myślami nawet nie zauważyłaś, kiedy idąc labiryntem ulic weszłaś w jedną z mniej uczęszczanych uliczek. Otrząsnęłaś się z ponurych myśli dopiero, kiedy stanęłaś przed czymś, co wyglądem przypominało trochę sklepik.
     Zeszłaś kamiennymi schodkami, stając przed drewnianymi drzwiczkami. Przed twoimi oczami znalazła się przyczepiona do drzwi kartka. Napis głosił:

MAGICZNE ARTEFAKTY U MIETKA PIKAŁKI
Oferujemy:
- Wodę Młodości 
- Rug Obfitości 
Napój Miłości
- Magiczne kozy
- Portale do innego wymiaru
i wiele innych.

     Z kwaśną miną zignorowałaś błędny zapis "Rogu". Portale, co? To może być moja szansa! 


1 komentarz:

  1. Idę w tę stronę, ponieważ wydawało się to jedyną opcją prosto :D A tu proszę, udało mi się znaleźć miasto. Wydaje mi się, że trochę głód powinien mi doskwierać w tym momencie, ale skoro to jakiś inny wymiar, czy coś to może takie przyziemne odczucia nie mają tu miejsca?

    Pf, to że nie opanowali zasad ortografii nie znaczy, że nie mają nic fajnego w środku. Może wytknę im błąd i dostanę coś w zamian. I'm in!

    Pozdrawiam
    Nagmerrie

    OdpowiedzUsuń